Książka na widelcu...

czyli o chwilach wytchnienia z książką i magii gotowania w domowym zaciszu


Paulo Coelho

"Na brzegu rzeki Piedry usiadłam
i płakałam"


Wydawnictwo: Drzewo Babel

Rok: 1997

Tłumaczenie: Basia Stępień, Andrzej Kowalski

Liczba stron: 202





Każdy potrzebuje zwierciadła, w którym mógłby się przejrzeć. Pewnie dlatego jedna połowa świata rozgląda się za swoją drugą połową. P. Coelho opowiada o spotkaniu dwojga ludzi po latach rozłąki. Miłość, która w nich zasnęła, budzi się powoli, pośród wątpliwości i obaw przed porażką. Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicz Boga... Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością?

Miłość...Chyba największa z tajemnic życia, podejmowana przez pisarzy różnorodnych dziedzin. Każdy próbuje ją odczytać na swój własny sposób i podzielić się refleksją o niej z rzeszą swoich czytelników. A ponieważ dla każdego niemal człowieka sensem istnienia jest właśnie głębokie uczucie zwane miłością, każdy sięga po literaturę poruszającą ten temat. W moim przypadku miłość również stanowi sens życia, wzbogacając mnie codziennie swoim pięknem i nieustannie dając siły do pokonywania trudności, jakie niesie ze sobą podejmowanie ryzyka. Może dlatego, więc, książka ta wywarła na mnie tak ogromne znaczenie.

Każdy, kto zetknął się choć raz z twórczością P. Coelho wie, że potrafi on opisać różne istotne aspekty życia w przejmujący sposób. Tak też jest i w tej książce. Pilar, bohaterka utworu, spotyka po latach na sympozjum swoją dawną miłość i na nowo zaczynają się w niej budzić znajome uczucia. Jednak to, co kiedyś mogło przychodzić bez większego trudu, dziś już nie jest takie proste. Mężczyzna, do którego żywiła niegdyś głębokie uczucie, poświęcił swoje życie kapłaństwu i pielęgnacji daru otrzymanego od Boga. Ponowne spotkanie z dawną ukochaną zmusza go do postawienia fundamentalnych pytań, a co gorsza, uzyskania odpowiedzi na nie.

Miłość ukazana w "Na brzegu rzeki Piedry..." nie należy do uczuć prostych. Autor nie pierwszy raz już pokazuje nam, że to, co najważniejsze, nie może przyjść w sposób łatwy. Miłość nierozłącznie wiąże się z obdarowywaniem i zabieganiem o dobro ukochanej osoby. Jednak, aby móc zapewnić szczęście swojej drugiej połowie, należy najpierw zadbać o swoje własne. Nie będąc szczęśliwym, nie można uszczęśliwić drugiej osoby. Bywa też, że szczęście w związku uzależnione jest od zdobycia się na poświęcenie, tak jak ma to miejsce u bohaterów książki. Nie chciałabym zdradzać jej fabuły, dlatego zachęcam do przeczytania książki i przekonania się, jak trudne i brzemienne w skutkach może być podjęcia ryzyka związanego z poświęceniem. Autor ponadto wskazuje nam, że w prawdziwej miłości nie ma miejsca na zadawanie pytań i analizę wzajemnych zachowań:

"Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynamy się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niewypowiedziany lęk, którego nie sposób nazwać słowami. Moze jest to obawa przed wzgardą, odrzuceniem, obawa, że pryśnie czar? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Jak powtarzałeś wielokrotnie - trzeba wystawić się na ryzyko" ("Na brzegu rzeki Piedry...", s. 127).

P. Coelho w znacznej większości swoich książek podejmuje temat relacji między mężczyzną a kobietą. Jednak według mnie to właśnie w "Na brzegu rzeki Piedry..." ukazana jest ona w niezwykle szczególny sposób. Mimo że nie zawiera w sobie opisu miłości cielesnej, tak jak w książce "Jedenaście minut", to ma ona w sobie urok miłości nadzwyczajnej i ukierunkowanej na dobro ukochanej osoby. I myślę, że piękno takiego uczucia najlepiej oddadzą słowa zawarte w samej książce:

"Pozostanę tu przy tobie, dopóki przychodzić będziesz na brzeg tej rzeki. A gdy pójdziesz spać, ułożę się do snu u drzwi twojego pokoju. A kiedy odjedziesz, poążę twoim śladem. Aż powiesz mi: Zostaw mnie!, a wtedy odejdę. Ale do końca moich dni nie przestanę cię kochać" ("Na brzegu rzeki Piedry...", s. 200).



P.S. "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" jest pierwszą częścią trylogii "Zaś siódmego dnia...", opowiadającej o tygodniu z życia zwykłych ludzi, którym przydarza się coś niezwykłego. Pozostałe jej części to "Demon i panna Prym" oraz "Weronika postanawia umrzeć".

0 komentarze:

Prześlij komentarz

"Nie ma książek moralnych lub niemoralnych.
Są książki napisane dobrze lub źle".
Oscar Wilde

Każda książka jest zaproszeniem do otworzenia nowych drzwi w naszym wewnętrznym świecie, za którymi czeka nas nieznana historia. Historia mogąca wywrzeć znaczący wpływ na postrzeganie otaczającej rzeczywistości, a także na nas samych.



Moją drugą wielką pasją jest gotowanie. Uwielbiam chwile spędzone zarówno w kuchni przy przygotowywaniu posiłków dla moich bliskich, jak i samo poszukiwanie ciekawych przepisów - w tym miejscu chciałabym serdecznie pozdrowić wszystkich autorów blogów kulinarnych, którzy nieświadomie rozbudzili we mnie miłość do gotowania :)



Dlatego też, blog ten skierowany jest do wszystkich osób, które podobnie jak ja, nie wyobrażają sobie siebie bez książki u ich boku. Zapraszam do niego również osoby, które szukają ciekawych, sprawdzonych oraz opisanych w zrozumiały dla każdego sposób przepisów domowej kuchni.
Być może moje refleksje na temat przeczytanych książek oraz zamieszczone przepisy pomogą Wam, Drodzy Czytelnicy,
w wyborze odpowiedniej dla siebie pozycji.

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Statystyka

Moja lista blogów

Popularne posty

Cytat

O mnie...

Jeśli szukasz ciekawych i subiektywnych refleksji na temat niebanalnych książek i/lub sprawdzonych przepisów domowej kuchni napisanych w sposób zrozumiały dla każdego - dobrze trafiłeś/aś :-)

Cytat

Spis moli